Pieczenie i zdobienie pierników
To były jedne z tych warsztatów, które pobudzały wiele zmysłów. A najbardziej… węch.
W zamkowej sali wystawowej zaczął się unosić słodki zapach miodowych pierników, przywołujący na myśl dom, święta, rodzinną atmosferę i wiele innych, miłych skojarzeń. Nie zepsuły jej nawet pierwsze, nie do końca udane próby zdobienia pierników lukrem. – Ile trzeba ćwiczyć, żeby móc je "pomalować" lukrem jak czyni to Julia Masnicova, która poprowadziła warsztaty? – pytano. – Jakieś dwadzieścia lat – padła odpowiedź. Tak długo doskonali swoje umiejętności mistrzyni pieczenia i zdobienia pierników ze Słowacji.
Na szczęście okazało się, że niemal wszyscy uczniowie już podczas pierwszej lekcji zaczęli zupełnie dobrze sobie radzić z wyzwaniem. A podjęło go 25 śmiałków w różnym wieku. Tak naprawdę liczyły się przede wszystkim zaangażowanie i dobra zabawa. Nie zbrakło oczywiście słodkich wrażeń, bo część „dzieł” zostało na miejscu, od razu zjedzonych. Jednak nie wszystkie pierniki spotkał taki los. Wiele z nich było przygotowywanych z myślą o zbliżających się walentynkach. I zdziwi się ten kto sądzi, że piernikowymi sercami są obdarowywane tylko panie. Podczas warsztatów powstała cała kolekcja słodkich upominków z dedykacjami dla: Alana, Macia, Szymka … - Co za czasy, prawda? – śmiała się ich autorka.
Pieczenie i zdobienie pierników było jednym ze spotkań z cyklu: Tradycja na niedzielę. Rodzinne warsztaty rzemiosła.
W zamkowej sali wystawowej zaczął się unosić słodki zapach miodowych pierników, przywołujący na myśl dom, święta, rodzinną atmosferę i wiele innych, miłych skojarzeń. Nie zepsuły jej nawet pierwsze, nie do końca udane próby zdobienia pierników lukrem. – Ile trzeba ćwiczyć, żeby móc je "pomalować" lukrem jak czyni to Julia Masnicova, która poprowadziła warsztaty? – pytano. – Jakieś dwadzieścia lat – padła odpowiedź. Tak długo doskonali swoje umiejętności mistrzyni pieczenia i zdobienia pierników ze Słowacji.
Na szczęście okazało się, że niemal wszyscy uczniowie już podczas pierwszej lekcji zaczęli zupełnie dobrze sobie radzić z wyzwaniem. A podjęło go 25 śmiałków w różnym wieku. Tak naprawdę liczyły się przede wszystkim zaangażowanie i dobra zabawa. Nie zbrakło oczywiście słodkich wrażeń, bo część „dzieł” zostało na miejscu, od razu zjedzonych. Jednak nie wszystkie pierniki spotkał taki los. Wiele z nich było przygotowywanych z myślą o zbliżających się walentynkach. I zdziwi się ten kto sądzi, że piernikowymi sercami są obdarowywane tylko panie. Podczas warsztatów powstała cała kolekcja słodkich upominków z dedykacjami dla: Alana, Macia, Szymka … - Co za czasy, prawda? – śmiała się ich autorka.
Pieczenie i zdobienie pierników było jednym ze spotkań z cyklu: Tradycja na niedzielę. Rodzinne warsztaty rzemiosła.